 |
Królowa balu |
Wydarzyło się to pewnego listopadowego wieczoru. Jechałam właśnie na pewne bardzo ważne urodziny. 18-stka Dominiki zapowiadała się bardzo obiecująco. Piękna lokalizacja przy drodze ekspresowej na Lublin, w sąsiedztwie orlenowskiej stacji benzynowej (bardzo dobra lokalizacja pod względem logistycznym) i eleganckiego domu weselnego. W przytulnym, drewnianym domku.
Dotarłam na miejsce niestety ostatnia, gdyż zatrzymały mnie bardzo ważne ( tak mi się wtedy wydawało) sprawy XD. Przy drodze prowadzącej do domku miałam okazję wreszcie poznać chłopaka Dominiki. Wydał się przyjacielskim i życzliwym człowiekiem więc w duchu udzieliłam Dominice pozwolenia na kontynuowanie tej znajomości. Przekroczywszy próg zostałam od razu powitana przez ludzi mniej lub bardziej znajomych. W skład ówczesnego składu wchodzili: ja, Karolina, Ola, Wiktoria, Miłosz, Piotrek-student, Edzia- dziewczyna Piotrka, Arek i Kasia oraz Dagmara i oczywiście Dominika. No to jak już każdy się przedstawił , została zrobiona sesja zdjęciowa póki każda z nas wyglądała najlepiej tego dnia. W dalszej części programu był torcik, śpiwanko, żarcie ( oczywiście musiało się to wydarzyć w piątek aby mnie pozbawić możliwości jedzenia mięska eh) oraz pijackie gry i zabawy. Wcześniej jednak przyszedł czas na prezenty, wyjątkowo udane jak się później okazało. Wśród podarków był Damian Dynia, skarpetki z palcami, jadalny zestaw bikini na plażę, papucie jednorożce i wiele wiele innych fantastycznych fantów których nie pamiętam XD no niestety. Wiem, że w międzyczasie po gościach krążyły ozdobne, księżniczkowe opaski, idealne do kolejnej sesji zdjęciowej. W międzyczasie nawiedziła nas mama Dominiki aby się przywitać i pożyczyć miłej zabawy. Mieliśmy okazję wysłuchać paru otworów w wykonaniu Piotrka , na gitarze z dedykacją dla Dominiki.




 |
Whisky moja żono... |
Po jakimś czasie przyszedł czas na tańce i pląsy oraz konkurs karaoke (zakładam, że najgłośniejsza była Karolina). Następnie postanowiliśmy pograć w coś na kształt prawdy czy wyzwania oczywiście w wersji alkoholowej. Działy się między innymi takie rzeczy jak: Piotrek bez koszulki, ktoś próbował kogoś nosić na rękach, Piotrek- mumia z papieru toaletowego i Karolina udająca konia albo osła, ciężko było zidentyfikować. Pamiętam, że wszyscy dobrze się bawiliśmy i zadowoleni byliśmy z faktu, że wszystkie co ciekawsze wyzwania robił Piotrek. Skutkiem była zalana podłoga i dywan. Bawiliśmy się na tyle dobrze, że nie wzięliśmy pod uwagę tego, że głośna muzyka może przeszkadzać ludziom z pobliskiego domu, zostaliśmy kulturalnie poproszeni aby zawrzeć się i przyciszyć muzyczkę.
 |
Imprezowiczki pełną gębą |
 |
Przygotowanie mumii w toku |
 |
Ten wzrok |
Pamiętam, że bardzo smakowały mi pieczone ziemniaczki, które wówczas były moim głównym daniem. Padł pomysł (pewnie to była Karolina) aby wyjść na dwór na mróz i piec pianki w mokrym palenisku. Wydawało się wtedy iż jest to genialna idea więc nie myśląc wiele schwyciliśmy pianki i koce (przypominam mróz i szron na dworze) i wyszliśmy na poszukiwanie paleniska w ciemności. Znaleźliśmy je chyba tylko dlatego, że ktoś w nie wpadł. Jako, że Miłosz był harcerzem został naszym głównym piromanem. Na jakieś kije, nawet nie wiem skąd się wzięły, nabiliśmy słodkie piankowatości gotowi do pieczenia. Mokre drewno i brak podpałki nie wróżyły szybkiego załatwienia sprawy, nie przyspieszyło tego nawet ofiarne podsycanie ognia kocem przez Miłosza i skropienie polan alkoholem. W końcu zobaczyliśmy iskierkę nadziei, która przerodziła się w płomień, w którym skończyły pianki.
 |
Co tak stoisz jak widły w gnoju...zatańczymy? |
 |
Widać kto gra pierwsze skrzypce XD |
W końcu przyszedł czas na ulubiony punkt każdego 18-wicza, czyli pasowanie. Nie opuściłyśmy Dominiki i wytrwale chroniłyśmy jej, narażone na obicie, nerki. Niestety nie wszystkie uderzenia zostały wymierzone pod odpowiednim kątem gdyż noga naszej solenizantki została boleśnie obita. Towarzystwo wróciło do raczenia się wódeczką i zacnymi zakąskami, od czasu, do czasu przyśpiewując. Z późniejszych relacji dowiedziałam się, że Karolina z Wiktorią zadbały o to aby nie zmarnowała się ani jedna kropla winka, więc dopiły resztę. Dominika, zmęczona nawałem atrakcji została pozbawiona kołdry i zmuszona do spania w zimnie.
Pragnę dodać, że o 3 w nocy pijana zmywałam naczynia, gdy moi goście raczyli się winem na kanapie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ominęłam ten wpis czy jak, ale go nie pamiętam, więc po czasie dodam, że ognisko niestety nie zapłonęło. Wytrwałam przy nim tylko ja z Dagmarą i próbowałyśmy upiec te pianki na rozpałce, ale nie wyszło niestety i pianki skończyły w kuchni nad gazem XD
OdpowiedzUsuń