Ostatnie "naście" Aleksandry.

Imprezowicze
Czerwiec rok 2019

Minęło już sporo czasu, odkąd nasz trójka widziała się po raz ostatni. Od wspólnej majówki minął prawie miesiąc, ale zapał do imprezowania nie opadł ani trochę. W końcu zbliżały się urodziny Oli, a tam nie mogło zabraknąć ani alkoholu ani dobrej zabawy.Kierowani dobrymi wspomnieniami z ubiegłego roku, postawiliśmy po raz kolejny na Susiec jako miejscówkę na imprezę. Te same domki ten sam grill, wspomnienia same cisnęły się do naszych głów, szkoda, że nie było nas tu w pełnym składzie. Z przyczyn nie do końca stwierdzony (lenistwo) Kamila nie dotarła na imprezę urodzinową, mimo chwilowego niezadowolenia nie przeszkodziło to bawić się nam świetnie. Poza swoimi przyjaciółkami Aleksandra zaprosiła jeszcze kilku znajomych: Stefana, Sebastiana, Mariolę z jej nowym chłopakiem, a raczej narzeczonym Łukaszem, Ankę, Kamilę C. i Tomeczka. W takim towarzystwie to nie mogła być kiepska impreza.


Ola i Stefan

Wszyscy włączyli się w przygotowania do imprezy, tak by wieczorem móc się beztrosko bawić i nie przerywać zabawy. Solenizantka już na starcie nie odpuszczała swoim gościom, wznosząc toast za toastem. Alkohol zaczynał ośmielać wszystkich, już chwilę później tańczyliśmy na trawie w rytmy muzyki płynącej z wielkiego głośnika Łukasza. Hej sokoły, Agnieszka czy Baśka to były jedne z tych klasyków, których nie mogło zabraknąć na żadnej imprezie, na której się zjawiałyśmy. Tańce przerywałyśmy tylko na chwilę, by ugasić pragnienie pyszną żubrówką. Alkohol szumiał już Oli i Stefanowi w głowie na tyle mocno, że tańcząc upadli na ziemie, śmiejąc się i tarzając po trawie. Dopiero po chwili zaczęli podnosić się niezgrabnie z trawy. Takie zdarzenie nie mogło umknąć uwadze reszcie, więc zanieśli się śmiechem, pomagając wstać podpitym kolegom.

Karolina, Wika iSeba

Tuż obok dla zabawy razem z Kamilą toczyłam wojnę na „teksty na podryw”. We wspólnym tańcu wymieniałyśmy się najdziwniejszymi tekstami, jakie tylko przychodziły nam do głowy, by tylko wygrać, przy czym obie głośno śmiałyśmy się. Padły wtedy kultowe podrywy jak: „Masz patent ratownika? Bo utopiłem się w twoich czach.”, „Masz majtki w księżyce? Bo tyłek masz nie z tej ziemi?”, „Twoja lewa noga to Wielkanoc a prawa Boże Narodzenie… Czy mogę cię odwiedzić między świętami?”. Nie wiadomo kto wygrał, ale nie można zaprzeczyć, że obie świetnie się przy tym bawiłyśmy, a na pewno nie lepiej niż Seba z Wiktorią. Po przegranym zakładzie, którego treści nikt już nie pamięta, Wika była winna młodszemu koledze całusa. Opierała się, jednak po takiej dawce alkoholu hamulce puściły, a ona uraczyła go krótkim całusem, czego nikt nie zapomniał im na długo.Goście bawili się coraz lepiej aż do tego stopnia, że część z nic postanowiła, zarazić dobrym humorem także sąsiadów z domku obok. Nawet nie zauważyliśmy jak Stefan z Kamilą, gdzieś zniknęli. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że siedzą na ganku sąsiadów, prowadząc jakieś głębokie dyskusje na miarę alkoholowych filozofów. Nowi znajomi spodobali im się tak bardzo, że długo nie dali się namówić na powrót na taras naszego domku. Kiedy w końcu jakaś siła wyższa przekonała ich do powrotu, nie obyło się bez komplikacji. Stefan zataczając się, przewrócił siebie i Kamilę na wysypaną żużlem dróżkę. Dziewczyna zgubiła wtedy zarówno buta, jak i swoją godność, wbijając sobie żużel w kolana.Po powrocie okazało się, że Anka nie może zostać z nami dłużej, ponieważ musi nazajutrz iść do pracy. Nikt z nas nie wiedział w sumie, gdzie dziewczyna dorabia sobie w wakacje, więc nie omieszkaliśmy się jej o to zapytać- „Robię lody w Tomaszowie.” Na początku delikatna konsternacja, a później głośny śmiech. Skojarzenia wzięły górę i nikt nawet nie pomyślał, że mogło chodzić o pracę w lodziarni. Mimo że dziewczyna już nas opuściła, to my wciąż wspominaliśmy „Najlepsze lody w Tomaszowie.”

Gra w worek
Nie obyło się też bez stałego punktu programu- gra w worek. Nie pamiętam już, skąd braliśmy te wszystkie rzeczy do gry, ale zawsze było zabawnie. W rytm muzyki przekazywaliśmy sobie worek, gdzie każdy liczył na jak najlepszy łup. Pod koniec gry każdy miał na sobie jakąś ciekawą część garderoby, stringi, peruki, okulary. Najbardziej obłowiła się Mariola, która z gracją paradowała w pelerynie emancypancji, rockowych okularach i parasolką. Mnie trafiła się akurat maska konia, której nie mogłam wcisnąć, mając na głowię okulary. Jednak zasady gry są bezlitosne i musiał ubrać końską twarz, nie żeby wiele to zmieniało. Bez okularów niestety jak bez ręki a do tego zbyt małe otwory w nozdrzach spowodowały, że pole widzenia było zakresu dziurki od klucza. Kilka potknięć? Nic takiego. Kilka wpadnięć na znajomych? Nic takiego. Wejście w drzewo? Podarte spodenki. Dobrze, że miałam maskę i nikt nie widział rumieńców, jakie pojawiły się na moich policzkach. Szybkie zdjęcie i ewakuacja do domku, nie obyło się bez potknięć i stłuczonych palców o schodki. Już po zmianie ubrania chciał ściągnąć z siebie końską głowę, jednak maska okazała się jeszcze bardziej przylegająca, niż wydawało się na początku i nie odbyło się bez pomocy Wiktorii.
Dominika
Odpoczynek

Jak każda dobra impreza i ta skończyła się dopiero wtedy, gdy jej zawodnicy zaczęli odpadać. Siedzieliśmy już wtedy przy przyciszonej muzyce po tym, jak zebraliśmy burę od sąsiadów, który chcieli już spać. Kto chodzi spać o 4 nad ranem? Tylko ja, zmęczona do tego stopnia, że nawet spanie przy grającym na maksa głośniku nie stanowiło dla mnie problemu. Czasami trzeba drzemki, by wrócić do gry, szkoda tylko, że niektórzy odpadają raz a dobrze. Wiktoria najmniej wprawiona w bojach kolejny raz odpadła na roztoczańskiej ziemi. Niestety tym razem nie było Adama, który by pomógł przenieść bezwładne ciało na łóżko i wyczyścił łazienkę. Wyznaję zasadę, że raz to przypadek, ale powtórka to już recydywa i koniec litości. Ufajdana pijackimi wymiocinami kołdra to była już zdecydowana przesada, stała się piętnem, przez które nigdy nie powrócimy już w tamto miejsce.Wraz ze wchodem zakończyła się impreza urodzinowa Oli. Skacowani, z lukami w pamięci jednak szczęśliwi ostatni z placu boju ruszyli w stronę słońca, by odpocząć na chłodnym asfalcie lokalnej drogi…Do następnego Dominika
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Osiemnaste urodziny Oli

Sylwester 2019

18 urodzinki Kamilki