Szamańska impreza
Sierpień, 2019 r. Pizuny Mimo że średnio, to i tak lepiej niż obydwoje moich urodzin, pamiętam naszą wakacyjną imprezę na Pizunach, która, co się później okazało, była początkiem pięknej, acz bolesnej przygody odbytej na emocjonalnym rollercoasterze mojego umysłu. Ale od początku. Pewnego ciepłego, letniego dnia na moją głowę spłynęło oświecenie. Podejrzewam pradawnych bogów o zesłanie mi tego przeklętego pomysłu, bo przyniósł mi ostatecznie więcej strat niż zysków, ale wtedy wydawał się on genialny w swojej prostocie. Należało zorganizować melanż - ale nie byle jaki - bo miała być to szamańska impreza pod gwiazdami. Wszyscy mieliśmy być szamanami - pomalowane twarze, pióropusze na głowach, skakanie przez ognisko, dzikie tańce w rytm indiańskiej muzyki, bębny, podejrzanie kolorowy alkohol, no wszystko. Natychmiast niemal powiedziałam o moim zamyśle koleżankom, na co one oczywiście się zgodziły, bo ciężko mi odmówić (chociaż niektórym się zdarzyło), kiedy proponuję zrobienie ...